Zarejestruj się

Link building – narzędzia i procesy praktyków – część 2.

ikona-data-publikacji
Opublikowano

23/02/2018

ikona-data-publikacji
Opublikowano

23/02/2018

i hate seo newsletter
Spis treści

W listopadzie opublikowaliśmy tekst Link building – narzędzia i procesy 12 praktyków, który spotkał się z dużym zainteresowaniem i bardzo dobrym przyjęciem. W gorącym okresie ostatniego kwartału roku nie wszyscy, których chcieliśmy przepytać, mieli czas na przygotowanie wypowiedzi, ale zadeklarowali chęć udziału w kolejnej wersji tekstu – oto ona.

Naszych rozmówców poprosiliśmy o podzielenie się informacjami na temat narzędzi wykorzystywanych w procesie link buildingu, najlepiej w rozbiciu na ich 3 rodzaje:

1) Link prospecting/wyszukiwanie miejsc, z których pozyskują linki
2) Proces pozyskiwania linków – narzędzia przyspieszające i automatyzujące pracę, wspierające proces
3) Zarządzanie, raportowanie, monitorowanie profilu linków – co dalej dzieje się ze zdobytymi linkami, czy są dodatkowo indeksowane, jakie narzędzia do monitoringu profilu linków biorą udział w procesie, czy stosowane są pomoce w tworzeniu raportów z kampanii link buildingu.

W odpowiedziach ponownie jako jedna z najpopularniejszych strategii pojawia się relinkowaniea wśród najpopularniejszych źródeł linków wymieniane są artykuły sponsorowane oraz budowa własnego zaplecza SEO. Nikt nie ma też złudzeń – „za linki trzeba zapłacić”, a opieranie strategii linkowania na tworzeniu treści, do których linki pojawią się samoistnie to „bullshit szyty grubą nicią”.

Sławek Borowy – Asante

Publikacje grupowe zwykle cierpią na pewną „powtarzalność” treści i wskazówek, co szybko nuży czytelników 😉 Spróbuję więc skupić się na jednym temacie – wyszukiwania, albo raczej oceny rzeczywistej wartości miejsc, z których mamy zdobyć link.

W kontekście strategii pozycjonowania, możemy przyjąć że za linki trzeba zapłacić. Cena zwykle opiera się o złotówki, ale często wymaga też pewnego nakładu czasowego. Osobiście odnoszę wrażenie, że znacząca większość serwisów oferujących zakup linków nie jest niestety warta swojej ceny.

W anglojęzycznej sieci można znaleźć opasłe posty nt. link buildingu realizowanego przez angażowanie treścią, infografiki, czy inne strategie wirusowe, które – jeśli w końcu zadziałają – natychmiast stają się materiałem do „case studies”. Prawda jest taka, że zwykle jednak nie działają, bo bariera wejścia (czas, nakład kosztów i nieokreślona efektywność) dla większości komercyjnych biznesów się po prostu nie spina. Taniej i szybciej będzie kupić linki bezpośrednio w Google (AdWords oczywiście). Większość analizowanych przeze mnie kampanii SEO opiera się więc o linki kupowane w platformach publikacji treści, lub własne zaplecza. Właściciele dedykowanych zapleczy mają zasadniczo wysoką świadomość ich efektywności, co przy pełnej kontroli daje pole do testów i skalowania wyników. Jak jednak wycenić wartość linka w serwisie zewnętrznym?

Platformy wymiany treści, jak i sami właściciele prec…serwisów blogowych prezentują dużo parametrów mających opisywać jakość ich serwisów. Większość tych parametrów uważam jednak za mocno drugorzędne. Wskaźniki tj. TrustFlow czy DomainRating są fajne do szybkiej oceny, ale wysokie wartości są raczej pretekstem do podnoszenia ceny publikacji niż oddania realnej wartości linka z takiego serwisu. Zwłaszcza, że zwykle będzie to link nie ze strony głównej a nowej podstrony o początkowo zerowych parametrach. Planując budowanie linków w oparciu o blogi i „serwisy contentowe” proponuję zrobić na początek arkusz, gdzie wyszczególnione zostaną kolejno:
– adres serwisu i adres platformy, która obsługuję sprzedaż
– cena publikacji
– założenia do tekstu (kto pisze, oczekiwanie dot. objętości i charakteru linków)
– zasięg serwisu (liczba fraz na które ma pozycje w top10 i top50 Google) oraz trend jego zmiany (szczególnie jeśli wyraźnie spada)
– dopasowanie tematyczne (obecność w top50 na ciekawe frazy z interesującej nas branży)

Taka analiza pokazuje niekiedy, że król jest nagi. Żeby nie być gołosłownym – serwis z branży modowej, DR 56, TR 30, ponad 20 tys linków zewnętrznych, site ponad 1k, niezły szablon, cena za link (z własną przygotowaną publikacją) 280 zł. Bez wątpienia świetnie obroni się w raporcie ze zdobytych linków, ale czy jego rzeczywista wartość koresponduje z ceną?
W Top10 Senuto dla serwisu widzi 20 fraz, niemal wszystkie z 1 podstrony (link mocno rozpoznawalnego brandu, ktoś mocno pracował;). W Top50 mamy już ponad 300 fraz, ale czy to czyni oczekiwaną kwotę za publikację rozsądną? Chętnie zapytałbym jednego z ponad 40 seowców, jakie efekty uzyskał. Prawdopodobnie w podobnych kosztach uda się przejąć uwolnioną domenę, WordPressa i opublikować te 10 tekstów z paczki na start. Linki mamy już wtedy za darmo, a do tego można dorobić, po napompowaniu parametrów dodając serwis do paru platform sprzedaży linków… oh wait 😉

Solidnie przygotowany arkusz ze zbiorem serwisów ogólno/tematycznych pokaże Ci jeszcze kilka istotnych rzeczy:
– ile linków możesz zdobyć w perspektywie kilku najbliższych miesięcy dysponując określonym budżetem,
– czy potrzebujesz copywritera (sam zdecydowanie preferuję opcję samodzielnego tworzenia publikacji, przynajmniej gdy chodzi o prawdziwe blogi)
– bywa, że ten sam serwis w kilku platformach będzie mieć różną cenę, albo parametry publikacji 😉
– czy to w ogóle ma sens i mając perspektywę że z 1k budżetu, w pół roku zdobędziesz 30 linków i stracisz klienta, albo coś zmienisz w strategii jeszcze na starcie.

Szymon Słowik – Takaoto.pro

Wyszukiwanie miejsc i taktyki pozyskiwania linków

Jak wszyscy wiemy, technik pozyskiwania linków jest naprawdę sporo. Wiele zależy od naszej kreatywności, posiadanych zasobów ludzkich i organizacyjnych (np. otoczenie marki, z którą pracujemy) oraz… budżetu, bez którego wielu drzwi nie otworzymy. Klasyczne, podstawowe i niskobudżetowe działania w tym zakresie to marketing szeptany, wizytówki NAP, zakładanie profili etc. To działania dobre jedynie na start lub do zastosowania jako mechanizm taniej dywersyfikacji profilu linków. Linkując strony klientów każdorazowo szukamy miejsc pod publikacje artykułów. Najlepiej sprawdzają się publikacje w serwisach tematycznych, z dobrym własnym profilem linków. Ważne też, aby serwis nie linkował komercyjnie z każdej możliwej podstrony, a posiadał też spory odsetek „treści własnych”, nie sponsorowanych. Dlatego też dobry prospecting powinien uwzględniać analizę każdej z domen pod względem jej struktury, linków wychodzących, a także danych np. z Ahrefs (liczba linków / domen / IP linkujących za pomocą odnośników dofollow) oraz Senuto (analiza liczby słów kluczowych, tematyki). Idąc dalej warto spojrzeć też na sąsiedztwo serwisów, z których pozyskujemy linki.

Warto jednak pamiętać, że analizowanie tych wszystkich czynników to scenariusz wzorcowy, który jest możliwy do zrealizowania, gdy klient płaci za czas i narzędzia specjalisty. W związku z tym, do publikacji, której koszt bazowy to np. 500 zł (przyjmijmy 100 zł za napisanie tekstu oraz 400 zł płatne wydawcy) powinna być doliczona opłata za czas fachowca i raczej nie jest to 50 PLN / rbh. Zwracam na to uwagę, bo często klienci nie mają wyobrażenia, dlaczego pozyskiwanie linków musi kosztować więcej niż kilkaset złotych miesięcznie, aby miało sens.

Pracując z klientami w modelu abonamentowym (bez umowy na konkretną liczbę linków, a raczej na wykorzystanie danego budżetu + określony czas konsultacji miesięcznie) lubię skupić się na początku na analizie ich otoczenia. Oczywiście pod warunkiem, że klient chce wykazać się zaangażowaniem i włączyć się w proces. Przykładowo – zaczynam teraz pracować z firmą szkoleniową. Okazuje się, że ich trenerzy mają własne blogi i regularnie publikują w branżowej prasie. Ponadto, firma realizuje studia podyplomowe na kilku uczelniach wyższych. Dotychczas klient nie miał świadomości, w jaki sposób linkowanie wpływa na SEO i przede wszystkim, że może zdobyć te linki sam. Co więcej, są to linki, których żadna agencja za niego nie zdobędzie. To świetna podstawa do tego, aby wykorzystując otoczenie, znajomości, partnerów biznesowych, zdobyć naprawdę solidne odnośniki i budować przewagę konkurencyjną.

Polecam także poczytać o szerokim spektrum strategii linkowania na stronie Jona Coopera: pointblankseo.com/link-building-strategies. Przedstawione metody jasno pokazują, z jakich zasobów można skorzystać. Oczywiście nie jest to do przełożenia w 100% na polski rynek, ale daje niezłe wyobrażenie, jak link building może wykraczać poza „sztampowe” metody.

Proces tworzenia linków

Szczerze powiedziawszy korzystam z bardzo niewielu narzędzi i prawie nie automatyzuję działań związanych z link buildingiem. Pracując z małą liczbą klientów skupiam się raczej na jakości, niż ilości linków. Oczywiście najprostsze działania „na start”, o których wspominałem wyżej (fora, profile, NAP), po prostu podzlecam określając konkretne parametry, które mnie interesują (anchor, typ strony, odsetek dofollow / nofollow). Research domen, na których możliwa jest publikacja robię za pomocą Google, Senuto (analiza konkurencji rozumianej jako strony rankujące na te same frazy, które mnie interesują), a także gotowych baz dostarczanych m.in. przez LinkHouse i inne serwisy pośredniczące w publikacjach.

Zarządzanie i raportowanie

Generalnie nasze potrzeby w zakresie monitorowania zdobytych linków wyczerpuje Ahrefs. Dostaję regularnie raporty dotyczące utraconych linków. Oczywiście należy je każdorazowo weryfikować, bo czasem dostajemy powiadomienie, że linka już nie ma, a po prostu artykuł, który miał go w tekście wprowadzającym, nagłówku, został przeniesiony, czy też wypchnięty przez nowe treści, na dalsze podstrony serwisu. Czasem zdarza się też tak, że linki są usuwane przez pomyłkę przez wydawcę, partnera biznesowego i jeden mail wystarczy, aby sytuację naprawić. Warto też analizować przyrost linków (w tym także pomoże Ahrefs, czy Majestic, ale koniecznie trzeba też patrzeć na Search Console) patrząc, czy nie pojawiają się jakieś odnośniki z niepożądanych źródeł fatalnej jakości. W przypadku mocniejszych stron, z długą historią i stabilnym profilem linków taka sytuacja raczej będzie niegroźna. Natomiast w przypadku nowych witryn lub takich, które po prostu nie były linkowane, może to przynieść negatywne rezultaty i wtedy trzeba reagować.

Raportując działania klientom oczywiście przesyłamy im listę zdobywanych linków z kilkoma podstawowymi parametrami, lecz dla nich ważniejsze są zwykle inne aspekty – zmiany w ruchu organicznym, konwersje z Google (w tym także konwersje wspomagane), wzrost widoczności na w top3 i top10 na określone słowa kluczowe. Staram się raportować zwracając uwagę na kwestie jakościowe, strategiczne, a nie tylko na wysłanie tabelki.

Adrian Pakulski – Paq Studio

Mam nadzieję, że w tym roku nie usłyszę już hasła pt. „Twórz atrakcyjne treści, linki przyjdą same”, bo to bullshit szyty grubą nicią.

Może i kiedy JasonHunt opublikuje kolejny wpis o zmianach w algorytmie Facebooka, będzie mógł liczyć na 5-10 linków organicznych, ale zapomnij, że linkbuilding w e-commerce zrobi ktoś za ciebie. Jeśli przeanalizujesz ostatnie publikacje mainstreamowych blogerów, dojdziesz do wniosku, że nawet chętnie udostępniane w SM materiały, mają niewiele backlinków, a jak już mają, to połowa pochodzi z wpiętych widgetów RSS w sidebar Blogspota i WP w sekcjach „Blogi, które śledzę” (przyjmując zasadę, że mniejszy linkuje do większego, żeby coś sobie udowodnić).

I podkreślę to raz jeszcze. Napisałem o treściach dostarczanych przez popularnych blogerów. A teraz pomyśl o swoim anonimowym przysklepowym blogu. Im mniejsza rozpoznawalność marki, tym mniejsze poparcie społeczne, a co za tym idzie, szansa na organiczny link building. Ba. Nawet jeśli jesteś właścicielem Media Marktu (ale nie jesteś), to ten sam materiał opublikowany na twoim blogu będzie nosił słabszy potencjał do naturalnego udostępniania na www, „bo komercja”.

Aha. Nie interesują mnie w tym kontekście share’y na FB i Twitterze, bo tutaj danych przybywa, ale doskonale wiesz, jakie przełożenie ma to na SEO. Żadne. A nawet jeśli jakiekolwiek, to nieodczuwalne w ogólnym przebiegu kampanii. Sam FB jest crawlowany przez roboty Google, co jest sprawą oczywistą, ale linki pochodzące z niego nie są bezpośrednim czynnikiem rankingowym. Przynajmniej nie teraz.

Jasne, na 50 share w SM wpadnie 1 share na regularnej stronie internetowej, ale mówimy cały czas o kropli w morzu potrzeb, a nie efektywnej budowie pozycji.

I nie chodzi o to, żeby SM nie robić, ale nie wierzyć, że jak coś robi duży zasięg na FB, to będzie żarło w Googlu.

A co zmieni 2018? Trend jest wszystkim znany. Liczba ogólnodostępnych miejscówek maleje i teraz inaczej nie będzie. W perspektywie ostatnich kilku lat liczba ogólnodostępnych serwisów, forów, blogów, z których bezkosztowo można pozyskać link z jakimś tam linkjuice’m, spadła o połowę. I nie mówię, że nowych site’ów nie przybywa, ale rynek zmienia się, jest coraz bardziej wyedukowany. Rozdawanie linków już dawno za nami. Całość przypomina teraz handel na bazarze. Fora, na których można jeszcze przepchnąć BL są coraz solidniej łatane, a dostęp do linków ukrywany jest pod pretekstem rejestracji. No i są te miejscówki, w których administratorzy jeszcze nie zorientowali się, czego najszybciej przybywa w bazie danych ich serwerów. Ale oni te projekty trzymają, bo jeszcze kasa się spina. Jak przestanie, to forum umiera albo komercjalizuje się i znika z mapy „darmowego linkbuildingu”.

Wobec tego dziś albo okopujesz się, wydając $ w zewnętrzną infrastrukturę (np. artykuły sponsorowane, linki od mniej zasięgowych blogerów, np. tych na Blogspotach, którzy wbrew obiegowej opinii, są naprawdę dużą, aktywną, ale nadal słabo zauważaną społecznością, z mocnym potencjałem SEO), albo budujesz swoje zaplecze. Przyjdzie czas, kiedy wejście z czymś nowym na rynek, płacąc wyłącznie za strategię jako taką, nie będzie możliwe. Bo bez budżetu na zakup „powierzchni reklamowej”, linkbuilding będzie utrudniony. W skrócie, im więcej masz tego, czym sam zarządzasz, tym większą przewagę konkurencyjną budujesz dziś i za kilka lat.

A narzędzia? Te same co cała reszta, bez specjalnych odkryć. Z uwagą za to przyglądam się nowemu wskaźnikowi DR Ahrefs. W końcu mamy namiastkę korelacji zasięgów organicznych (a co za tym idzie – szacunkowym ruchem) z profilem BL, a nie bezwzględną wartością BL jako taką. Z chwilą, kiedy piszę ten komentarz, jeszcze zbyt wcześnie, żeby go ocenić, ale przynajmniej mamy jakiś progres. Z Ahrefs’a robi się dobry kombajn z danymi – konkurencja zdecydowanie to przesypia. Czas pokaże.

Kamil Rybicki – NPROFIT

Naszymi klientami są głównie witryny e-commerce. Specyfika pracy dla takich klientów wymaga poświęcania ogromnej uwagi nie tylko optymalizacji, ale również analizie prowadzonych działań. W tym celu tworzymy wiele dedykowanych narzędzi, które wspomagają realizowany przez nas proces link buildingu.

Flagowym przykładem jest tutaj oprogramowanie rekomendujące najbardziej atrakcyjne podstrony do podlinkowania w oparciu o ilość oraz częstotliwość wyszukiwania fraz znajdujących się w okolicy TOP 5. Oceniamy w ten sposób również przełożenie naszych działań na wzrost widoczności linkowanej podstrony, adresów podlinkowanych bezpośrednio oraz samej witryny. Nieocenione są tutaj dane dostarczane cyklicznie przez Ahrefs.

Sam proces link buildingu poprzedzamy analizą linków konkurencji przy wykorzystaniu narzędzi takich jak Ahrefs, MajesticSEO czy mało znanego na polskim rynku megaindex.com. Ten ostatni okazuje się najczęściej skarbnicą linków ukrywanych przez pozostałymi narzędziami. Głównymi źródłami linków, które pozyskujemy do stron klientów są publikacje sponsorowane, tu z pomocą przychodzi nam baza platformy Whitepress, mamy również zbudowane relacje z wieloma blogerami publikującymi dla nas treści.

Skarbnicą linków często okazują się również sami właściciele sklepów, którzy wykorzystują swoje kontakty i znajomość branży. Obok artykułów sponsorowanych wykorzystujemy również dedykowane strony wspierające pozycjonowanie. W tym aspekcie przychodzi nam z pomocą nauka. Każde zaplecze weryfikujemy w izolowanym środowisku z zachowaniem metody naukowej. Skutecznie unikamy więc przekazywania negatywnych sygnałów za pośrednictwem stron wsparcia. Co warto tutaj podkreślić, z naszych obserwacji jasno wynika, że moc domeny nie jest skorelowana z widocznością w takich narzędziach jak Senuto czy Semstorm.

W swojej pracy wykorzystujemy również własną infrastrukturę wspierającą pozycjonowanie. Zarządzamy nią poprzez rozbudowane, autorskie oprogramowanie. Wykorzystanie jej w strategii pozwala nam w znacznym stopniu ograniczyć koszty po stronie klienta. Ze względu na spam powstały na forach internetowych, zrezygnowaliśmy z wykorzystywania tego kanału pozyskiwania linków. Często określam taką metodę jako „8/10” i niestety nie jest to ocena jakości, a ilości wypowiedzi z linkiem (w określonym temacie). Mam jednak świadomość, że również takie źródła linków mogą przyczynić się do wzrostu widoczności witryn klientów. Jest to w końcu forma dywersyfikacji linków. Nie stosujemy również żadnych form podlinkowania linków, wyjątkiem są oczywiście strony wpierające pozycjonowanie. Proces ten nie opiera się jednak o masowo pozyskiwane linki.

Standardem jest również analiza linków kierowanych na strony błędów lub tak zwanych zepsutych linków. Tutaj już po raz kolejny przychodzi nam z pomocą Ahrefs. Ostatnim aspektem jest oczywiście raportowanie. Nasi klienci otrzymują nie tylko informacje na temat prowadzonych przez nas działań w danym miesiącu, ale również listę publikacji sponsorowanych. Prezentujemy również jak nasze działania przełożyły się na wzrost ruchu oraz widoczności w narzędziach takich jak Ahrefs czy Senuto.

Łukasz Suchy – Ideo Force

Miejsca na linki wyszukujemy np. w Google oraz poprzez analizowanie stron konkurencji z wykorzystaniem np. Ahrefsa. Podczas zbierania miejsc do linkowania zwracamy bardzo dużą uwagę na ich jakość.Wszystkie linki prowadzące do serwisu klienta pozyskujemy ręcznie, unikając stron niskiej jakości. Posiadamy również własne, rozbudowane bazy miejsc z linkami, które regularnie aktualizujemy.

Podczas procesu tworzenia linków aktywnie korzystamy z Excela oraz narzędzi, które ułatwiają i automatyzują wiele czynności (jak np. Zennoposter). Praktycznie wszystkie linki pozyskujemy ręcznie. Często wykorzystujemy też Ahrefs i jego funkcję „Broken Backlinks„.

Wszystkie pozyskane linki, wraz ze wszelkimi danymi dostępowymi zapisujemy i raportujemy klientom. Z uwagi na to, że staramy się pozyskiwać tylko linki wysokiej jakości, to w większości przypadków indeksują się one samoczynnie. Jeśli jednak zachodzi potrzeba „wsparcia indeksacji”, to robimy to poprzez Indexification czy RankerX.

Stale monitorujemy profile linkowania naszych klientów z wykorzystaniem Ahrefs, Majestic i Search Console, zwracając przy tym uwagę na nagłe wzrosty i spadki ilości linków.

Aleksandra Józwik – Netim

Nie istnieje uniwersalna porada dotycząca linkowania, ponieważ każdy projekt wymaga indywidualnego podejścia. W naszej agencji spotykamy się z klientami bardzo dbającymi o swój wizerunek w sieci, co skutkuje analizowaniem i oceną nie tylko samego miejsca, ale również treści zamieszczonych wokół linka. Z kolei niektórzy klienci nie angażują się tak mocno w ten aspekt, pozostawiając nam wolną rękę. Kolejną kwestią jest branża – ta ścisła i wysokospecjalizowana wymaga większego nakładu finansowego oraz angażowania ekspertów, także po stronie firmy, z którą współpracujemy, gdyż to oni najlepiej znają swoją branżę.

Dla mnie linkowanie odgrywa ważną rolę w procesie pozycjonowania, ale rozpoczęcie linkowania bez poprawnie zoptymalizowanej strony to strata czasu i pieniędzy. Dlatego pierwszym krokiem powinno być uporządkowanie i zamknięcie wszystkich kwestii technicznych. Ważne jest określenie sytuacji wyjściowej dotyczącej profili linków zewnętrznych – jakiego rodzaju i gdzie były zamieszczane? Czy stosowane były przekierowania z innych domen? Czy zgłoszony został plik Disavow? Czy linki w postaci banerów posiadają uzupełniony atrybut ALT? Czy pojawiają się jeszcze linki site-wide? Czy mamy możliwość skontaktowania się z właścicielami stron i wprowadzenie zmian? Czy linki prowadzą w przeważającej ilości do jednej strony?

Należy także ustalić, czy linki nie prowadzą do stron, które zostały usunięte z serwisu – to samo można wykorzystać podczas analizy linków konkurencji. Po znalezieniu takich linków można skontaktować się z właścicielem strony w celu zamieszczenia naszego linka. Bardzo przydatne w tej analizie są podstawowe narzędzia: Clusteric, Majestic oraz Ahrefs. Warto uwzględnić też dane z raportu Linki do Twoje witryny z Google Search Console.

Należy także porozmawiać z klientem na temat obranej strategii linkowania i ustalić jasne zasady dotyczące współpracy w tym zakresie, aby uniknąć nieporozumień i tłumaczeń odnośnie wybranego miejsca. Kto odpowiada za pokrycie kosztów publikacji content marketingowej? Czy pojawiają się jakieś zastrzeżenia natury prawnej w zakresie używanych słów kluczowych lub miejsc? Czy nie ma przeciwwskazań do nawiązania współpracy z influencerami?

Pierwszym krokiem do pozyskania wartościowych linków jest stworzenie pliku ze stronami konkurencyjnymi – pomocne może być tu Senuto, SimilarWeb oraz samodzielna analiza TOP10 dla kluczowych fraz. A następnie, jeśli nie jest to zablokowane, sprawdzenie profili linków zewnętrznych oraz wybranie tych najbardziej wartościowych miejsc. W przypadku niektórych klientów można poprosić o zamieszczenie logo na stronie jego klienta za wykonaną usługę lub w przypadku, gdy jest on dystrybutorem danego produktu.

W strategii warto uwzględnić współpracę z blogerami/influencerami, w czym pomocna jest utworzona w danej agencji baza lub platformy podobne do Reachablogger. Takie linki bardzo często oprócz wartości dla strony generują duże zainteresowanie ze strony użytkowników, zwłaszcza jeśli bloger faktycznie dba o kontakt ze swoją grupą odbiorców.

W naszej agencji staramy się pracować nad tworzeniem własnych portali tematycznych, ale jest to dość kosztowny zabieg i ma ograniczenia w przypadku dużej liczby klientów. W grę wchodzi także testowanie firm zajmujących się pozyskiwaniem linków oraz współpraca z freelancerami – to rozwiązanie wymaga jednak wielokrotnych testów, aby mieć pewność, że zlecenie zostanie wykonane prawidłowo.

Jeśli chodzi o indeksację to sprawdzamy ją w ciągu kilku dni od pozyskania linków i zamieszczamy je w arkuszu Excel, aby mieć możliwość ponownej ich analizy i oceny.

Group 42

Udostępnij na Facebooku
Udostępnij na Twitterze

Dzielimy się wiedzą, case studies i przepytujemy ekspertów, by pomóc Twojej firmie wykorzystywać w pełni marketingowy potencjał sieci.

Podobne wpisy

Zapisz się do newslettera

Nasz newsletter to tylko jeden e-mail miesięcznie. Dzięki niemu będziesz na bieżąco z najnowszymi merytorycznymi artykułami oraz funkcjonalnościami Linkhouse, nad którymi nieprzerwanie pracujemy, aby usprawnić Twój proces budowy linków.